wiekbądź, już ci pierwsi pionierzy, choć młodzi i dopiero wstępujący na arenę literatury i sztuki, z wielkim zapałem biorą się do dzieła, a to, co zdziałali dotąd, przedstawia się wcale pokaźnie. Dwudziestosześcioletni Wojciech Brzega, który, za nim jeszcze pojechał do Monachium, już jako uczeń krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych został, za przepyszną głowę Sabały w drzewie, nagrodzonym na konkursie rzeźbiarskim w Warszawie, wybiera się na cały rok do Paryża, a kilka zaczętych prac, które mi pokazywał, między innemi cudowna głowa Chrystusa w cierniowej koronie, pozwalają się po młodym artyście spodziewać niezmiernie wiele, tem bardziej, że mu się w głowie pali od pomysłów; te zaś — o ile mi o nich opowiadał — wszystkie zalecają się wielką oryginalnością i poetycznością, jak np. walka orła z kozicą. Marzy także o pomniku dla Sabały. Niemniej zdolnym jest jego nauczyciel, profesor zakopiańskiej szkoły rzeźbiarskiej, p. Nalborczyk, którego popiersie Henryka Sienkiewicza jest najlepszą podobizną wielkiego powieściopisarza. Pomiędzy uczniami Szkoły rzeźbiarskiej także znajduje się wielu utalentowanych góralczyczyków, rokujących najpiękniejsze nadzieje... Rówieśnicą ich, a także z iskrą bożą, jest młoda córka gazdy z Kościeliskiej ulicy, panna Sobczakówna. Kto wie, czy z niej nie wyrośnie współzawodniczka p. Orkana, którego poezye drukowano w krakowskiem Życiu, a nowele w Kuryerze Codziennym. Ogłoszony niedawno fragmencik p. t.: Idę ku tobie, należy do najładniejszych liryków, jakie się u nas pojawiły w ostatnich czasach.
Poetą również, i to utalentowanym, jest p. Andrzej Stopka, autor Sabały, Rycerzy śpiących w Tatrach, oraz Materyałów do etnografii Podhala.
Ostatnia książka, choć wydana nakładem Akademii Umiejętności, zawiera mnóstwo arcyciekawych pieśni, przypowieści, przysłów i podań ludu góralskiego, z których na tem miejscu przytoczę choć jedną Powiastkę o Panu Jezusie i św. Piotrze:
Raz śli se oba Paniezus i świenty Pieter bez las i uwidzieli grosz na drodze, a Paniezus powiada do świentego Pietra: »E, wejze go!« A świenty Pieter powiada: »E, hań sie nima po co schylać«. Tak wzion Paniezus i kupił śliwek trzydzieści i seł naprzód a świenty Pieter za nim. A był straśny gorąc, co nieporada było wytrzymać i puścáł te śliwki po jednej, a świenty Pieter jak uwidział tak łaps jom do gemby prosto, i ino raz obrócił a kośtki wyrzucał ś nik. Skoro osta-
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/422
Ta strona została przepisana.