sem cóż za napuszone frazesy wygłasza nad jej trumną! Dlaczego? Bo to tanie i nie kosztuje nic prócz trochy tchu». Wogóle, gdzie chodzi o słowa, o szumne a puste frazesy, tam Hamlet umie »działać«. Osławiony monolog: To be or not to be, któremu zazwyczaj »grubo za wiele przypisują wartości«, nie jest w niczem wyższy od innych, chyba w tem, że jest całkowicie ogólnikowym. Hamlet boi się śmierci, a raczej tego, co następuje po niej. Jest to pokrywka tchórzostwa. »Monolog ten nazywają point całego dramatu, prawdopodobnie dlatego, że jest tak czysto filozoficzny. Lecz za wiele przypisują mu doniosłości. Dlaczego? Bo się zaczyna od zagadkowego: »Być albo nie być«. To brzmi tak interesująco! Ludzie są osobliwi i mają swoje fantazye. Wielu nie wie nawet, co te słowa znaczą... Gdy sztuka w teatrze dochodzi do tego monologu, możesz zauważyć, jak słuchacze natychmiast nadstawiają uszy. Weszło to w zwyczaj, żeby uważać to za doniosły ustęp«. Tymczasem Hamlet jest to sobie zwykły słabeusz, a przytem gaduła, który wciąż paple więcej, niż potrzeba: gdyby chciał jąć się dobrze dzieła, nie trzymałżeby przynajmniej języka za zębami? Przy każdej sposobności musi wypalić mówkę, nawet w tak dramatycznych chwilach, jak po zabiciu Poloniusza. Wogóle jest to »bohater« słaby i gadatliwy, który, choć filozofuje doskonale, od wszystkiego przecież, co ma zrobić, cofa się, zwłaszcza, gdy trzeba to zrobić wśród białego dnia. Lubi noc i jej tajemniczość. Względem Ofelii okazuje się bez miłości i wdzięczności, aż do grubiaństwa. Nad jej mogiłą jest dziecinnie niedołężny, choć potrafi być okrutnym i mściwym, czego dowiódł swem postępowaniem z Rosenkrancem i Gildensternem. Godny syn ojca‑gadatywusa i słabej matki. Nawet ambitnym nie jest; będąc nim, nie pozwoliłby, jako prawy następca tronu, żeby korona spadła na stryja. Nadto, nie będąc sam żądnym chwały, zazdrościł jej innym.
Inaczej zapatruje się na charakter Hamleta Vischer, sławny estetyk. Według niego, Hamlet, choć grzeszy nadmiarem refleksyi, zawsze jest wielkim, szlachetnym, rzetelnym, jednym z tych, którzy są za dobrzy, za nieszczęśliwi, by zostali sprawiedliwie ocenieni przez ludzi. Jako żyjący w świecie złym i zepsutym, ma prawo pogardzać nim, a Szekspir, jeśli się ośmielił środkową postacią dramatu uczynić bohatera, który wciąż waha się i odkłada, to z całą świadomością postawił go
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/436
Ta strona została przepisana.