duńskim wystąpił tym razem nie — jak zwykle — w roli prawnika‑obrońcy (jak np. w swej znakomitej książce o Wielopolskim), ale wyjątkowo — w roli prawnika‑prokuratora. Na nieszczęście dla Hamleta akt oskarżenia na niego — bo prawie na taką nazwę zasługuje to Spasowiczowskie studyum o Hamlecie skreślony wytrawnem piórem autora Politycznego spadku po Wielopolskim, wypadł niemniej głęboko i świetnie pod względem siły i zdolności argumentowania, aniżeli jego klasyczne obrony.
Prof. Spasowicz należy do najsurowszych sędziów Hamleta. Jego zdaniem, królewicz »wiecznie się kołysze, niby na wahadle, na dyllemacie«. Jego myślenie jest genialne, ale jałowe. »Oderwaną myślą można świat zewnętrzny posiąść, a potem nad nim zapanować i wedle woli swojej przekształcić, ale wprzód, nim świat posiąść, trzeba posiąść myśli własne i rząd nad niemi dzierżyć. Pierwiastek woli potrzebny jest w samem myśleniu, chociażby na to, aby pod jego naciskiem uczucie skropliło się naprzód w przekonanie, a potem skrzepło na postanowienie. Do postanowienia idzie się przez przekonanie, a dla przekonania potrzebna jest chociażby odrobina wiary, nie w znaczeniu jakiegokolwiek credo religijnego lub filozoficznego, ale poprostu w tem znaczeniu, że trzeba odrąbać się od wątpliwości i, przylgnąwszy do tego, co w danym przypadku jest najprawdopodobniejsze, oprzeć się na tem, jako na opoce«. Nic wspólnego z tego rodzaju myśleniem nie mają fantazye Hamleta. Jest to fatalista, mocno podszyty materyalizmem, fatalista, którem u fatalizm służy za filar, o który się opiera jego praktyczne niedołęztwo. Jego myślenie jest marzycielstwem, poezyą niedotykającą ziemi. Jest to człowiek natchnienia, nie namysłu, poeta, istota kontemplacyjna i książkowa. Książka jest jego najmilszą zabawą. »Wielkość szekspirowskiego utworu polega na tem głównie, że: 1) podał on skończony typ takiego marzyciela, takiego lunatyka, typ, który odtąd będzie się powtarzał w literaturze przez ciąg wieków po wszystkich krajach i lądach; 2) że go podał nie jednostronnie, w przebóstwieniu, jakby to był uczynił tuzinkowy jaki pisarz, któryby nieomieszkał przedstawić, jak nieszczęśliwa eteryczna poezya niesprawiedliwie kona, zduszona w żelaznych objęciach rzeczywistości; ani równie jednostronnie, w karykaturze, jako temat, pełen wysokiego komizmu, który się zawsze wywiązywać musi,
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/452
Ta strona została przepisana.