gdzie z nierozsądnych zamiarów poetycznych wynikają skutki niedorzeczne; ale w dramacie rozdzierającym serce, w którym widzimy, jak się to szlachetne serce truje, jak się ten charakter kazi, jak nizko spada ten umysł, tłukąc się o rzeczywistość, i jak w końmi lepiej, że on się rozbił w starciu z rzeczywistością, aniżeli gdyby ta rzeczywistość oddaną została na pastwę jego urojeniom poetycznym, jego chwilowym szałom i kaprysom«. Coby nastąpiło wtedy? Najprawdopodobniej, gdyby Hamlet, zabiwszy stryja, sam zasiadł na tronie, zaczęłoby się panowanie króla‑poety, któreby ludziom kazało żałować czasów Klaudiusza... Hamlet jest poetą, na którym czego nie wymaga obowiązek, tego dokaże artyzm, miłość dla sztuki, upodobanie nie treści i celu, lecz samego procesu działania. Tacy artyści na tronie, gdy chodzi o pofolgowanie artystycznej żyłce, nie zważają czasami, czem okupują swe zadowolenia. Sam Hamlet powiada: »Chociaż nie jestem prędki, drażliwy, ale mam w sobie coś niebezpiecznego...« To coś, to niby maluczka odrobina uczucia, które posiadał Nero, gdy wołał: qualis artifex pereo! Dlatego tragiczna katastrofa, przecinająca nić życia Hamleta, wyświadcza mu prawdziwe dobrodziejstwo, gdyż ratuje go od jeszcze smutniejszego końca, gdyby był przeżył stryja, od którego w końcu sztuki Hamlet jest nie wiele lepszym: tak dalece posunęło się w nim zepsucie moralne.
O wiele łagodniejszym sędzią, niż prof. Spasowicz, jest prof. Struve, choć i on potępia sposób postępowania Hamleta; czyniąc to zaś, zapatruje się wyłącznie z psychologiczno‑etycznego punktu widzenia. Winą Hamleta, utrzymuje prof. Struve, a zarazem powodem jego zguby, jest zbytnie zaufanie we własne siły, obłęd, czy zbyt ambitne przeświadczenie, że on sam jest powołany do naprawy porządku moralnego, że on sam uosabia sprawiedliwość i opatrzność, jeżeli nie na ziemi całej, to przynajmniej w Danii. Dlatego postanowił nietylko odegrać rolę sędziego śledczego, ale i wykonawcy wyroku, przekonany, że tylko on jest powołany wykonywać prawo i sprawiedliwość, że tylko on zdoła przywrócić zakłóconą równowagę w moralnym porządku. Podobne zapatrywanie było błędem, prowadzącym do tragicznego końca. Należało, skoro się nabrało przeświadczenia, że Klaudiusz przez swą zbrodnię potargał moralny porządek na ziemi, publicznie oskarżyć zbrodniarza (czego mógł dokonać przy pomocy ludzi szlachetnych, znajdujących
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/453
Ta strona została przepisana.