larność, a niepopularność ta była większą jeszcze, aniżeli popularność i kult Mierosławskiego.
— Jak dalece Wiadomości Polskie były niepopularne, o tem najlepiej świadczy fakt, że nawet w Hotelu Lambert, gdzie prenumerowano pro honore domus jeden egzemplarz, prenumerowano go, ale nie czytano z zasady. Nawet nie przecinano go! A jeszcze się z tym popisywano przed nami! Zawsze, kiedyśmy z Kalinką przyszli do Hotelu Lambert, sadzano nas umyślnie przy stole, na którym leżało parę egzemplarzy Wiadomości Polskich — nierozciętych. Tym sposobem chciano nam dać do zrozumienia, co Hotel Lambert myśli o naszem piśmie... Przyznaję, że gdyby nie Kalinka, który się zawziął, to jabym nie wytrwał tak długo, jakeśmy wytrwali ostatecznie. Już po pierwszym roku miałem dosyć tego redaktorstwa. Nienawidzono nas, a szczególniej nienawidzono Kalinki. Całe szczęście, że w końcu został księdzem. Inaczej, zabiliby go tak, jak mnie chciano zabić po moim Katechizmie nierycerskim...
Skoro się zgadało o Katechizmie nierycerskim, a więc o Mierosławskim, który wtedy »organizował« powstanie, a był uważany za geniusz wojenny i polityczny, musiało skończyć się na tem, że rozmowa, która dotychczas przeważnie obracała się koło literatury, zeszła na politykę. Smutny temat, zwłaszcza, gdy go się rozpoczyna od polityki »mierosławczyków«, polityki, która nas kosztowała tyle ofiar, a która nas tak mało nauczyła.
— Pod tym względem jesteśmy podobni do owych Burbonów, co to niczego nie zapomnieli, a niczego się nie nauczyli. Chciałem raz nawet, pamiętam, napisać książkę na ten temat, książkę p. t. Zmartwychwstania i samobójstwa[1]). Myśl ta przyszła mi po roku 1863. Już zacząłem nawet gromadzić materyał do
- ↑ Oddźwiękiem tego pomysłu są następujące słowa w książce Klaczki Deux Chancelliers: La démagogie eut gain de cause: elle réussit à jeter dans une révolte impuissante, insensée, un peuple malheureux qui depuis un siècle semble s’être imposé la tache d’étonner le monde par des résurrections périodiques et de le rebuter en même temps par des suicides non moins périodiques, hélas!« str. 174.
anonyme, styczeń, 1862), stary Buloz, zdumiony pięknością tego, co przeczytał, pytał autora, czy był już w jakiem piśmie. Tak: wydawał jedno pismo polskie. — Et combien aviez-vous d’abonnés? — Cent. — Cent mille? diable! — Non, cent.