Królestwo polskie, które, korzystając ze swego ustroju konstytucyjnego i autonomicznego, wchodzi na drogę niebywałego rozkwitu, prawdziwego renesansu narodowego. Ale nie długo trwało to powstawanie z martwych, to wykłuwanie się ze śmiertelnego całunu; przychodzi 29 listopada, który wszystkiemu kładzie koniec. To pierwsze narodowe samobójstwo, które choć nie pozbawione chwały, bo opromienione aureolą wielu czynów bohaterskich, mimo to nie przestaje być zamachem samobójczym, po którym na nowo zostaliśmy złożeni do grobu, Od tego czasu zmartwychwstawaliśmy parokrotnie, ale znowu nie uleczeni z manii samobójczej... Ostatniem zmartwychwstaniem była epoka Wielopolskiego, zakończona r. 1863, który był naszym ostatnim zamachem samobójczym. Oby był ostatnim! Rodzi się kwestya, czy zanosi się na nowe zmartwychpowstanie?...
I tu zaczęliśmy mówić o chwili obecnej, o Warszawie, o Królestwie, o naszych »ugodowcach« i »nieprzejednanych«, a bodaj czy nie to była najciekawsza część naszej rozmowy. Żałuję tylko, że tem wszystkiem, co jest poglądem autora Etudes de diplomatic contemporaine na nasze dzisiejsze położenie w sytuacyi polityki europejskiej, nie mogę się podzielić na tem miejscu. A byłoby czem się dzielić!
Ale Klaczko, choć tyle pisał z zakresu dyplomacyi i polityki, zawsze był i pozostał przedewszystkiem umysłem literackim, który nietylko żywo obchodziło to, o czem pisał, ale i to, jak pisał. Klaczko‑polityk, biegły w arkanach sztuki dyplomatycznej, zawsze szedł w nierozłącznej parze z Klaczką‑literatem i artystą pióra, biegłym — jak rzadko kto — w arkanach sztuki pisarskiej, z Klaczką‑poetą, co myśli obrazami, nie abstrakcyami, i Klaczką‑stylistą, który po polsku pisał jak Skarga, po niemiecku — świetniej od Gervinusa, a po francusku tak, że mu Francuzi zazdroszczą jego francuszczyzny. To też, choć rozmowa toczyła się o polityce i naszym stosunku do »trzech mocarzy«, raz po raz zahaczał o kwestye literackie, które w sposób przedziwny umiał wiązać z politycznemi. I tak zdawałoby się np., że trudno jest, rozmawiając o bardzo konkretnych kwestyach z zakresu bieżącej polityki, ni stąd ni zowąd potrącić o Sienkiewicza i jego trylogię historyczną (o której Klaczko w r. 1888 pisał w Przeglądzie Polskim). A jednak, choć nie można powiedzieć, żeby od polityki do autora Quo vadis był jeden krok tylko, nie zauważyłem nawet, ja-
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/486
Ta strona została przepisana.