promieniami wielkiej sztuki włoskiej. A że piszę o renesansie włoskim! Bo jest to świat, o którym mogę pisać spokojnie, bo pogrążając się w studyach nad rzeczami włoskiemi, mniej myślę o innych, nierównie bliższych mi, a które mi nigdy serca krwawić nie przestaną. To mi daje chwilowe zapomnienie, to mi pozwala nie pamiętać na krótkie chwile, że jako Polak, należę do generacyi, która dwa razy patrzała na bankructwo swoich ideałów... Jeden ideał, polski, runął w r. 1863; drugi, ogólnoludzki, humanitarny i cywilizacyjny, ulotnił się z dymem komuny. Są to dwie tragiczne daty w życiu całej jednej generacyi. Dopiero po wojnie francuzko‑pruskiej zacząłem pisać o poezyi i malarstwie włoskim. Causeries Florentines napisałem w roku 1872.
Słów tych, które płynęły z głębi duszy, a brzmiały dziwnie smutnie i wzniośle, słuchałem z całą uwagą; zdawało mi się nawet, że Klaczko, wymawiając je, nietylko mówił jakby sam do siebie, ale mówił z takiem wzruszeniem w gdosie, jakby czuł napływające łzy... Była to chwila uroczysta, której nie zapomnę prędko. W pokoju panował mrok, a w tym mroku bieliły się siwe włosy człowieka 72‑letniego, który, siedząc nieopodal mnie, pochylony, z głową spuszczoną, zaopatrzoną przed siebie, zdawał się przywalony brzemieniem tych wszystkich myśli, od których ucieka, jak mówi, gdy pisze o renesansie włoskim. Zrozumiałem psychologiczne pobudki, które go popchnęły w tym kierunku. Ten włoski renesans, tak przemawiający do jego artystycznej natury, jest dlań tem ostatecznie, czem Hekuba dla owego aktora z szekspirowskiego Hamleta:
A wszystko za nic! Wszystko dla Hekuby!
Czem dlań Hekuba, czem on dla Hekuby,
By dla niej płakał. Czegożby nie zrobił,
Gdyby miał źródło i wszystkie pobudki
Jak ów aktor, który jest tylko artystą, gdy się rozwodzi nad śmiercią Hekuby, która mu jest mniej lub więcej obojętną, tak Klaczko, kiedy pisze o renesansie włoskim, jest tylko artystą i może nim być wyłącznie... W tych utworach wykwintnego artysty i znawcy piękna, utworach, które go przenoszą w idealny świat poezyi i sztuki, człowiek znużony długą walką życiową, znajduje ukojenie i moralny balsam na nigdy