Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/495

Ta strona została przepisana.

głowy, wiele rąk uderzyło się w piersi, wiele kolan dotknęło się ziemi, w wielu oczach zabłysły nowe łzy... A tymczasem z oddali, od strony Starego Miasta, rozlegał się jednostajny i uroczysty odgłos dzwonu z wieży katedralnej...
Po skończonej uroczystości, której epilogiem był radosny Polonez Moniuszki, gdy wszystkim było wolno podejść do stóp pomnika, niebawem posypały się nań kwiaty, zaczęto zawieszać wieńce. Kwiatów tych i wieńców zniesiono tyle, że wkrótce złocony napis na wielkiej spiżowej tablicy: Adamowi Mickiewi­czowi rodacy, zniknął pod nimi zupełnie.