Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/60

Ta strona została przepisana.

zjawisko. «Wśród ognia i mordu, wychodzi naprzeciw wysuwającej się kolumnie ksiądz z krzyżem w górę podniesionym, prowadząc drugą ręką małe, ledwie 12-letnie dziewczątko, ubrane podług wizerunku Virgen del Pilar. Szedł wolno, głośno odmawiając modlitwę. Na ten niezwykły, niespodziany widok, wszystko zatrzymało się; strzały ucichły, i w tej strasznej ulicy, przepełnionej dotychczas piekielną wrzawą, zapanowała poważna, głęboka cisza. Trwało to jednak krótko. Żołnierze, zniecierpliwieni, dali ognia do księdza, który spokojnie i bez szwanku, wśród wystrzałów, ustąpił z Cosso, a zaledwie znikł, gdy ze wszystkich domów, okien i piwnic, grad kul sypnął się na nieszczęśliwą polską kolumnę». Chłopicki, skupiwszy przerzedzone mocno szeregi, postanowił mimo wszystko przedostać się na drugą stronę ulicy. Przedostał się, lecz niewątpliwie zaniechałby tego szalonego kroku, gdyby był przewidział, iż go okupi tak drogo... Nie mniej ofiar pochłonęło opanowanie uliczki Arco di Cineja, w której zdobyto kilka budynków, w której jednak Chłopicki, sam ciężko ranny i z trudnością przez żołnieży wyniesiony z tego piekła, musiał zdać dowództwo podpułkownikowi Fondzielskiemu. Wypadło jeszcze raz przejść pod ogniem ulicy Cosso!.. W śmiertelnym popłochu, w jakim uchodzili ci, których nie dosięgły kule obrońców, nikt się nie troszczył o rannych. Zostawieni na łaskę i niełaskę Hiszpanów, wszyscy znaleźli straszną śmierć od ich niełaski, bo nietylko dobito wszystkich, ale się jeszcze w najokrutniejszy sposób znęcano nad konającymi...
Przez dziesięć następnych dni, aż do 14 sierpnia włącznie, wciąż próbowano dobywać miasta; zawsze napróżno. Hiszpanie bronili się z zaciętością rozjuszonych tygrysów, a męztwem równającem się bohaterstwu. Kobiety — powiada dziejopis tego oblężenia — opatrywały chorych i rannych, a nawet wstępowały w szeregi walczących. Żona jednego artylerzysty, gdy ten poległ przy armacie, objęła jego stanowisko, pełniąc obowiązki służby aż do samego końca obrony.
Upłynęło trzy miesiące. W listopadzie, wobec zbliżających się wojsk francuzkich pod dowództwem Neya, Saragossa, jeszcze nie ochłonąwszy po trudach pierwszego oblężenia, musiała się przygotowywać do odparcia nowego zamachu na swą wolność. «Mur, otaczający miasto, wzmocniono, gdzie tego była potrzeba, i opatrzono w strzelnice. Chcąc osłonić bardzo dłu-