Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/82

Ta strona została przepisana.

sze, powtarzano różne anegdoty szkolne, oceniano wykłady profesorów; szły żarciki z paniczów, którzy się pięli do nagrody i niedostali jej, ile że więcej myśleli o kontredansie i konnej jeździe, aniżeli o atrakcyi, o rachunku różniczkowym lub integralnym; a ponieważ — jak świadczy Korzeniowski — w Krzemieńcu «młodzieniec, który fumy pańskie wywoził z domu, przez takie przechodził rózgi i frycówki, że się prędko reflektował i z najbiedniejszymi, których mu opinia kolegów jako czoło młodzieży wskazywała, wkrótce się pobratał», równość więc w gronie tem zawsze panowała zupełna: wszyscy się znali doskonale i nikt nie zważał na to, czy jedzie własnym koczem, czy najętym wózkiem...