miętniki (które, zdaje się, zaginęły), przed samym zgonem zaś, już stygnącą ręką, skreślił następujący wierszyk:
Wędrownik, w życia drodze, stargawszy mdłą siłę,
Wkrótce rzucę, co miłe i co mi niemiłe.
Bez trwogi, nie bez żalu, widzę kres zbliżony,
Który nagle w nieznane przeniesie mnie strony:
W tę uchronę spokojną, gdzie wieczność przebywa,
I którą chmura, pełna tajemnic, okrywa.
Po przejrzeniu czterech grubych tomów Dzieł Euzebiusza Słowackiego, wydanych w Wilnie, nakładem księgarni Zawadzkiego, z przedmową Leona Borowskiego, okazuje się, że był to klasyk najczystszej wody w duchu rzymsko-francuskim, klasyk jednak, który, wolny od niektórych przesądów i stronniczości, właściwych innym jego współwyznawcom literackim, bardziej był od nich umiarkowany. Jeżeli tłómaczył utwory poetów obcych, to ze starożytnych wybierał Wergiliusza, z którego przełożył dwie sielanki, dwie księgi z Ziemiaństwa i kilka ksiąg — wierszem lub prozą — z Eneidy; albo Horacego, z którego przyswoił naszemu językowi — prozą — cały List do Pizonów i kilkanaście Ód; lub Owidyusza, z którego spolszczył jedną księgę Żalów; z nowoczesnych poetów zaś, w których mniej, zdaje się, smakował, aniżeli w starożytnych rzymskich (z greckich nie przetłómaczył ani jednego), wybierał takie utwory, jak niektóre sentymentalniejsze pieśni z Jerozolimy Tassa, jak Sielanki Gessnera, lub Delille'a Poema o imaginacyi. Tworząc oryginalnie, pisał tragedye w smaku francuskim, na wzór Kornela i Rasyna, wedle tego samego szablonu, którego trzymał się Feliński w Barbarze Radziwiłłównie, którego trzymał się Wężyk w Wandzie, któremu hołdował drewniany Ludwik Osiński. Pod tym względem nie wiele można zarzucić obu tregedyom Euzebiusza Słowackiego: zarówno Mendogowi, jak Wandzie; pisane 13-to zgłoskowym aleksandrynem, obie są podzielone na pięć aktów, w obu autor przestrzega jedności miejsca i czasu. Prace Euzebiusza Słowackiego literacko-estetyczne, traktujące o Teoryi wymowy, o Teoryi poezyi lub rozbierające takie dzieła, jak Delille'a Ogrody, Junga Sąd ostateczny, Pope'a wiersz O człowieku lub Historya pukla włosów, a nawet Luizyady Kamoensa, świadczą o niezwykłem, jak na owe czasy, oczytaniu autora. Przedewszystkiem atoli posiadał on gruntowną znajomość historyi piśmiennictwa ojczystego. Jego roz-