ceniu się». Ta okoliczność sprawiła, że poezya nasza, choć bogata, na nazwę narodowej — do roku 1821 włącznie — nie zasługuje, jakkolwiek ją Brodziński i inni krytycy uznawali za taką. Według Borowskiego «za rządu ostatnich Jagiellonów i pod panowaniem Stanisława Poniatowskiego dał się uczuć smak zdrowszy w narodzie, lubo go sumiennie narodowym nazwać nie można. W pierwszej, jak w drugiej epoce, pomimo niezwyczajnej czujności umysłów wszystkimi sposobani ożywianej, pomimo upowszechnionych zbiorów starożytnych, talent rzetelnie twórczy w poezyi i wymowie nie doścignął wysokości, na jakiej w innych stanął narodach. W pierwszej i w drugiej epoce, ogólnie mówiąc, więcej widać przyrodzonych zdolności, niż umiejętnego ich kształcenia, więcej zamiaru, niż skutku, więcej naśladowania, niż dzieł własnych. Polor narodu, przez nieszczęśliwe jego położenie, bezrząd domowy, niepokoje zewnętrzne, oświecenie zaniedbane, długo spóźniony, po swojem zabłyśnieniu rychło temiż przygodami zatarty, naostatek od kilku dziesiątków lat naglony skwapliwie, ledwie nam dotąd drugich tylko naśladować pozwolił». Bezstronność nakazuje przyznać, że w słowach tych Borowskiego, choć brzmią one nieco przykro dla polskiego czytelnika, rozmiłowanego w Kochanowskim, Górnickim, Skardze, Szymonowiczu i Krasickim, jest dużo prawdy.
Na szczęście, w chwili, gdy Borowski pisał ten surowy, choć uzasadniony wyrok dla poezyi ojczystej, Mickiewicz drukował już pierwszy tomik swoich poezyi, a te miały stanowić epokę w dziejach naszego piśmiennictwa. Borowski odrazu poznał się na ich piękności, o tem zaś, jak wysokiego mniemania był o swym genialnym uczniu, świadczy jego list do niego, pisany d. 7 listopada 1828 r. pod wrażeniem Konrada Wallenroda i Sonetów. «Sonety, które mi dawniej wdzięczny uczeń przysłał, są bardzo pięknym wiankiem jego poetyckiego czoła. Jaka natura uczuć, jaka świeżość kolorów, jak miły, mroczący nawet niekiedy zapach kwiatów, wschodnich raczej, niż południowych. O Wallenrodzie powiedziałbym ci, że nasza poezya nie ma nic podobnego w tym rodzaju; ale to małe zalety dla talentu twórczego, który musi być niepodobnym. Nie mówię o piękności języka poetyckiego i mowy polskiej, bo nasz język jest wybornym materyałem, a ty przedni majster. Możeby się życzyło
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/95
Ta strona została przepisana.