Na wsiach zjawiła się nawet specjalna nazwa dla tych, którzy poszli na fabrykę lub kopalnię. Nazywają ich „posadskimi“ jest to wyraz pełen pogardy, oznaczający złodzieja, zbrodniarza, warchoła i nicponia z przedmieścia.
Czasem jednak chłopska rodzina usiłuje utrzymać się na roli, a wtedy wysyła członków swoich — mężczyzn i kobiety na dorywczy sezonowy zarobek do miasta. Rzadko się jednak zdarza, żeby ci wysłańcy po zarobek odrazu powrócili do domu. Zwykle przysyłali pieniądze, sami zaś pozostawali na dłuższy czas w miastach. Gdy zaś zjawiali się na wsi, przywozili ze sobą wrogie i niebezpieczne dla wsi obyczaje i nawyknienia, rozwiązłość ruchów i słów, pogardę dla tradycji rodzinnych, obojętność dla wiary. Z tymi przybyszami wraz z ich „europejskimi“ garniturami, kapeluszami, jedwabiami i przezroczestemi pończochami wrywały się do życia wsi straszliwe choroby, które dziesiątkowały ludność, doprowadzając ją w krótkim czasie do zwyrodnienia, co szczególnie dawało się obserwować w centralnych guberniach Europejskiej Rosji.
Ale doprawdy sprawiedliwość każe bronić tych trucicieli wsi, bo nie są oni tak bardzo i wyjątkowo winni.
Winien był rząd i społeczeństwo.
Dam kilka obrazków z życia tych chłopów
Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.