Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

praca! Od wiosny do późnej jesieni idą „burłacy“, ciągnąc wcinającą się w piersi ramiona i plecy linę ciężkiej barki, śpiewając zachrypniętymi głosami ponure pieśni, z czasów dawnych rozbójników Pugaczowa, Razina, Jermaka i Kolca. Tu w tych burłackich artelach wychowała się i wzmogła nieprzebłagana nienawiść do zorganizowanego społeczeństwa, do prawnej państwowości, do sądu, władzy i kościoła.
Jeśli niegdyś burłactwo wydało sławnych watażków, którzy byli postrachem głównej handlowej arterji Rosji — Wołgi, a których naród, z usposobienia anarchistycznie nastrojony, rozpromienił aureolą „zemsty za lud“, to w czasach „czerwonej Rosji“ — ta zemsta znalazła swoich wykonawców, a pośród nich byli i tacy, na ramionach i piersiach których jeszcze nie zatarły się ślady „lamki“ — tej pętli z liny od barki, którą to pętlę wlekli na sobie burłacy setki lat.
Gdy wszyscy ci burłacy, ludzie, ładujący barki, władcy morza, wiedźmy, czarownicy i poganie, przelewający krew czarnego koźlęcia lub koguta, szerzyli w narodzie rosyjskim ciemnotę, rozpustę, nienawiść i bezprawie, — w stolicach dwór carski, arystokracja, bankierzy i wyższy kler prowadzili życie świetne i wesołe, jakiego nie znała Europa, uczeni pisali wiekopome dzieła, rosyjscy ministrowie na dworach cudzoziemskich podnosili czar ro-