Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

Rząd rosyjski nigdy nie starał się o przedostanie się w głąb mas narodowych. Doprawdy, anegdotą wydać się może artykuł znanego rosyjskiego publicysty p. Konduriszkina, który podał w r. 1917 nader sensacyjne informacje co do wsi i osad europejskiej Rosji i Syberji, gdzie nigdy nie widziano żadnego przedstawiciela rządu lub kościoła.
Toteż z tych wsi i osad wychodziły prastare przesądy, zabobony, czary, które w naogół ciemnej i z natury mistycznie nastrojonej masie narodu szybko się szerzyły i ustaliły, nadając odcień średniowiecznego, żywiołowego romantyzmu o formach pierwotnych, niechrześcijańskich i antycywilizacyjnych.
Jak możemy traktować np. takie wypadki, które doskonale pamiętam z czasów mojej młodości?
W małem miasteczku Borowiczy w gub. Nowogrodzkiej był znany już stary człowiek, Pietia, od urodzenia idjota, lecz z pewną manją religijną. Ten stary, chudy staruszek, w lecie i zimie chodził w brudnem płóciennem ubraniu, bez obuwia i kapelusza. Chodził, modląc się godzinami przed każdym kościołem, lub obrazem, wesoło wyśpiewując jakieś krotochwilne piosenki i bawiąc się kilkoma drzazgami, które wtykał sobie w długie powichrzone włosy na głowie i w brodzie.
Tłumy chłopców i dziewcząt goniły go, tar-