Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

gając za brodę i ubranie, ciskając w niego kamieniami i wyśmiewając się. Pietia umykał, śmiesząc dziatwę swymi dziwacznymi susami i jeszcze bardziej podbudzając ją do żartów, nieraz złośliwych i okrutnych.
Pewnego razu Pietia, uciekając, i drażniąc swoich młodych prześladowców i dręczycieli, wywiódł ich za miasto i ukrył się pod wielkim stogiem siana, do środka którego wpełzł i skąd zaczął wyć jak pies. Dzieci nie mogły zmusić Pieti do wyjścia więc, jedno po drugiem weszły do kanału wewnątrz stoga. Na to tylko czekał warjat. Po chwili stóg płonął olbrzymim płomieniem, w którym zginął Pietia i dzieci.
— Rząd zamiast tego, aby dawać takim chorobliwym typom przytułek w specjalnych instytucjach puszczał ich wolno, a oni pod nazwą, „bożych ludzi“ byli poważani przez bogobojnych mieszczan i chłopów i dręczeni przez dziatwę.
Chorzy na histerję i epilepsje też są bardzo szanowani w sferach półinteligentnych. Histeryczki czyli „klikuszy“ są uważane za szczególne Boże istoty. W chwili ataków, gdy te chore wiją się w konwulsjach lub krzyczą i śmieją się, przeklinają lub płaczą naprzemian, znawcy czynią na podstawie ich słów wróżby i przepowiednie. Te „klikuszy“ grały czasem przy carach nawet pewną polityczną rolę. Tę rolę odgrywało kilka takich