Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

sygnał do strzału. Żaden z żołnierzy jednak nie strzelił. Wtedy mój brat wystrzałem z Kolta zabił Cara. Rozległa się bezładna strzelanina, po której przy życiu pozostała tylko carowa. Śmiertelnie raniona podniosła się z ziemi, schwyciła poduszkę z łóżka stróża i, kryjąc się za nią, przeraźliwie zaczęła krzyczeć. Wtedy jedyny rosjanin-żołnierz, będący śród Łotyszów i Węgrów, pchnął ją bagnetem w pierś przez poduszkę i dobił. Nad rankiem ciała porąbano, wywieziono do lasu, polano naftą i spalono.
To mi opowiadał brat Jurowskiego, członka Kolegium Jekaterynburskiej „Czeki i mordercy carskiej rodziny.
Więc widzimy zatem, że pomimo zupełnie ustalonych danych o śmierci Romanowych, w partji monarchicznej istnieje mistyczne przekonanie, ze ostatni car jest uratowany i myśli o losach całego kraju, mając na myśli opamiętanie się swego „ukochanego narodu“, całą siłą pary dążącego do zagłady cywilizacji, moralności kościoła i samej Rosji, która już od roku przeszło stała się tylko pojęciem geograficznem, nienależącem do nikogo terytorjum, zaludnionem przez anarchicznie nastrojone tłumy, topiące resztki swojej inteligencji, swojej kultury, swojego prawa do miana człowieka.
Nie dziw więc, że podczas, gdy socjaliści-emigranci, zwalczając się wzajemnie, marzą jeszcze