Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

mawszy w sektach i obyczajach stary pogański rytuał, — chciała instynktownie, bezwiednie nawet, z pobudek, leżących na dnie duszy tych plemion lasów, pól i gór, we krwi tak bogatej w pierwiastki prawie pierwotnych koczowników, przechować jakiś łącznik z „dawnemi bogami“, które, zdawało się, dawno już umarły, zniszczone bądź to rękami ludzi, bądź też przez czas.
Tak było nawet w ostatnim perjodzie imperjum rosyjskiego, za carów, gdy Dwór Petersburski imponował całemu światu, gdy cywilizowana Europa zachwycała się rosyjską wyrafinowaną nad wyraz arystokracją i inteligencją, rosyjską literaturą i sztuką, rosyjską wsią, tak poetycznie opisywaną przez popularnego Tołstoja, gdy tak dużo mówiono i rozprawiano o duszy rosyjskiego narodu, studjując tę „duszę“ w najlepszych inteligentach, powieściopisarzach, lub żołnierzach gwardji carskiej.
Nikt z cudzoziemców nie zajrzał w mroki rosyjskiej prowincji, gdzie obok poganina-koczownika roiło się od „biesów“ różnych gatunków.
Przyszły nareszcie inne czasy. Czasy „dyktatury proletarjatu“, komunizmu, bolszewizmu i sowietów — wszechwładnych, tonących we krwi sowietów, na czele których stanęły osobniki pozbawione religji, przesądów, tradycji i przeżytków dawnych pogan, i niedawnych koczowników. Panowanie materjalistycznej myśli, władza spekula-