sprowadzeni z poza kordonu rosyjskiego najsłynniejsi kapłani i biskupi sekty dla obrony od niszczącej społeczeństwo moralnej zarazy sowietów: starowiercy wycofali z czerwonej armji swoją młodzież, chętnie za to płacąc wysokie podatki. Kościoły i „skity“ przepełniły się pobożnymi, oczekującymi przyjścia Djabła, słudzy którego już uczynili ohydny, śmiertelny siew grzechu i zguby.
„Chłysty“ liczą setkami tysięcy wyznawców swojej sekty, która w pewnym stopniu daje zapomnienie się, oderwanie się od niemożliwych warunków życia, stworzonego przez sowiety, i przyjmuje jakiś czynny fizyczny udział w odpędzeniu Djabła, odgłos ciężkich kroków którego rozlega się zewsząd.
Lecz „Chłysty“ już nie biją się rózgami z brzozy i wikliny, lecz zwiniętemi drutami, lub żelaznymi prętami, rozpalonymi do czerwoności.
„Więcej męki, więcej znęcania się nad własnem ciałem, więcej krwi! — wołają kapłani sekty, — a walka z Djabłem będzie skuteczniejsza i, być może, zakończy się zwycięstwem, po którem pokój i szczęście zapanują na ziemi przepojonej krwią i zarażonej grzechem“.
Bolszewickie dzienniki na początku r. 1920 wyśmiewały się z jakiegoś kapłana — chłysta, który zwrócił się do rządu sowietów z listem takiej treści:
Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.