Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

plątane, lub powyginane w nieładzie gałęzie starych wiklin nabierają specjalnego znaczenia i dają powód do fantazjowania w pewnym określonym kierunku, którym dąży zasugestjonowany, chorobliwy mózg.
Dzikie zwierzęta, ptaki, ryby i owady, a szczególnie płazy i pająki dają dzięsiątki dowodów istnienia Antychrysta i nieraz ze śladu czołgającego się na piasku węża, lub z misternej sieci pajęczej poszukiwacze Antychrysta wyczytują tajemnicze zgłoski jego imienia.
Nieoczekiwane pęknięcie naczynia, lub zwierciadła, trzask wysychających sprzętów drewnianych, nieobjaśnione głosy, rozlegające się w nocnej ciszy, — wszystko to pobudza wyobraźnię i powoduje domysły i określone twierdzenia.
Ludzie przypominają sobie powiedziane w bardzo dawnych czasach słowa różnych „bożych ludzi“, ubogich włóczęgów-idjotów, epileptyków, — „klikusz“, proroków wiejskich, histeryków i wprost nikomu nieznanych przechodniów, którzy, pod wpływem ogólnej manji, nabrali cech tajemniczości. Wszystkie stare legendy, opowieści, proroctwa, jasnowidzenia, nawet te, które powstały przed wiekami, wywleczono obecnie, poddano przeglądowi i krytyce.
Słowem, na oczach ludzkości XX wieku stworzono straszną, beznadziejną legendę.