atak epileptyczny. Nad rankiem o świcie, przychodzi stara wiedźma, rozwiązuje nieszczęsną, cuci ją wlewając jej wódkę do ust i pozdrawia magiczną formułą, równie starą, z pewnością, jak świat słowiański. Od tego dnia dziewczyna staje się wiedźmą i zaczyna własne praktyki. Stara już się nie obawia, że dziewczyna ucieknie, gdyż wieść o tem, iż pozostała ona poślubiona djabłu, doszła do wsi i tu, gdyby się młoda wiedźma odważyła zjawić, oczekuje ją niechybna śmierć z rąk przesądnych wieśniaczek.
Od tego dnia zaślubin wiedźma zaczyna uczyć się... latać.
Sądowa medycyna, historja kultów oraz niektóre badania ojców kościoła chrześcijańskiego i wielkiego Leonardo da-Vinci rzucają światło na tę kwestję.
Rzecz się ma tak. Wiedźma przyrządza specjalną maść, mieszając tłuszcz z jakiemiś trawami, smaruje nią swe ciało na noc, bardzo szybko zasypia, a podczas snu ma znane wrażenia latania. O swych snach bardzo żywo i porywająco opowiada, zachwycona i podniecona temi niezwykłemi przeżyciami i wrażeniami, utwierdzając swoją sławę, „latającej wiedźmy“, — latającej na miotle, lub zydlu.
Sława takiej wiedźmy sięgała daleko, chociaż bywała starannie ukrywana w obawie przed popem
Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.