do większych stacyj kolei syberyjskiej, lub z Ałtaju do drogi żelaznej.
„Jamszczyna“ obecnie znika, lecz przed kilku laty jeszcze była żywotną organizacją, mającą własne niepisane prawo obyczajowe. Najbardziej silni, zdrowi i wytrzymali chłopi oddawali się tej pracy. Bo też i nie łatwa to była rzecz! Wieźć ciężki ładunek drogich towarów: herbaty, futra, porcelany, jedwabiu z Chin do Moskwy, podczas długiej surowej zimy syberyjskiej, narażając się na mróz, głód, wichry i znużenie, broniąc swych ładunków i koni, gdyż całe bandy uciekinierów z syberyjskich więzień kryminalnych czatowały na te karawany („obozy“ po rosyjsku) kradły z sanek pudła z herbatą, lub jedwabiem, albo też napadały na furmanów czyli „jamszczyków“. Z tych syberyjskich chłopów-furmanów wyszli dzielni, bogaci przedsiębiorcy, jak naprzykład Kuchtierinowie, Koroliewowie i inni, którzy założyli po budowie syberyjskiej kolei największe firmy transportowe, kupując na swój użytek statki parowe, berlinki i samochody.
Silne, twarde charaktery dała „jamszczyna“, ale też nauczyła ona półdzikiego chłopa sądu doraźnego, oraz zupełnej obojętności dla życia ludzkiego.
Na Syberji, w Tomsku pozostał jeszcze przy życiu jeden z ostatnich „jamszczyków“, który pa-
Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.