Strona:Ferdynand Ossendowski - Czao-Ra.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

Na jedno mgnienie oka obudzona świadomość podszepnęła, że to drapieżne zwierzęta odciągają go dalej od ogniska...
Zapadł się w mrok i bezwład. Już nic nie czuł... niczego nie pragnął... niczego się nie bał.
Nie słyszał szczekania Czao-Ra; nie wi-