Strona:Ferdynand Ossendowski - Czao-Ra.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

siekierę, pudło gwoździ i oprócz tego dostał sporo pieniędzy, bo zdobycz ubiegłej zimy była obfita, a kilka skórek sobolowych należało do najpiękniejszych i najdroższych.
Wreszcie po kiku dniach tabor kupców wyruszył dalej.
Nad brzegiem jeziora pozostali tylko Marusz z rodziną i Czao-Ra z Wou-Gou. Inne pieski zabrali ze sobą pastuchy, dawszy za nie dwa młode renifery.
Przez cały dzień Czao-Ra szukała swoich szczeniaków, lecz wkrótce zrozumiała, że odeszły na zawsze, i pogodziła się z tą myślą, chociaż przez czas jakiś miała smutnie spuszczony ogon i chwilami skamłała, skarżąc się na uczynioną jej krzywdę.
— Dobrze im będzie przy stadach, Czao! — przekonywał sukę Marusz. — Wiesz sama, że nie miałabyś z nich pociechy, bo nie posiadały łowczych zapędów. Pozostał ci Wou-Gou, musisz wychować go na dzielnego psa! Nie płacz i nie skarż się, starucho!
Czao-Ra widocznie zrozumiała przemówienie swego pana, bo merdnęła puszystą