mu echo, zbliżające się, zdyszane szczekanie psa i chrapliwy ryk łosia.
Potężny zwierz zrobił rozpaczliwy skok, lecz słabnące nogi ugięły się pod nim. Łoś potknął się nagle, osunął i zarył się olbrzymim pyskiem w śniegu.
Nabiwszy strzelbę, Marusz ostrożnie zbliżać się począł do leżącego łosia. Obawiał się, że, goniąc resztkami sił, powstanie i rzuci się na nieprzyjaciela.
Z krzaków wypadła Czao-Ra i podbiegła do leżącego olbrzyma, wpijając mu w szyję ostre kły. Łoś nie poruszył się więcej. Celna kula Marusza przerwała jego życie.
Z pomocą mocnego rzemienia, przerzuconego przez gałąź, myśliwy podniósł zdobycz i zawiesił ją na drzewie. Szybko i wprawnie rozpruł brzuch, wyrzucił wnętrzności, do których odrazu dopadła Czao-Ra, zdjął skórę, poszukiwaną przez kupców, ponieważ z niej wyrabia się najmocniejszy zamsz, natarł ją solą i umieścił wysoko nad ziemią.
To samo uczynił z mięsem, odciąwszy dla siebie jedną szynkę. Skończywszy z tem,
Strona:Ferdynand Ossendowski - Czao-Ra.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.