Strona:Ferdynand Ossendowski - Czao-Ra.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

chwila, gdy będzie zmuszona sama sobie radzić i ratować swoje i syna życie. Mogło się to stać w wypadku, gdyby mąż jej, zapuściwszy się w głąb puszczy lub wyszedłszy na północną tundrę, zginął, zabłąkany na niezmierzonych obszarach białej pustyni w ponurą noc polarną.
Odpędzała od siebie tę myśl trwożną, lecz przygotowywała się do walki o życie małego, zawsze wesołego Dugena, który miał się stać w przyszłości dzielnym myśliwym i pójść śladami ojca.
Gdy sanki lekkie a mocne były już wykończone i stały przy ścianie chatki, Marusz wydobył swoje narty myśliwskie, bez których nie mógłby odbyć dalekiej wyprawy przez głębokie śniegi.
Nie były one podobne do nart, używanych przez sportowców. Przypominały raczej rakietę tennisową.
Mocna owalna rama z suchej brzozy była ściągnięta siatką z żył jelenich, a od dołu obszyta grubą skórą włosiem nazewnątrz, aby się mogła łatwiej ślizgać. Narty te myśliwi przywiązują rzemykami do futrzanych