Strona:Ferdynand Ossendowski - Czao-Ra.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

nietylko na śniegu, nagromadzonym na leżących drzewach, lecz nawet koło korzeni jodeł i świerków, a lekkie zadrapania na korze świadczyły o tem, że zwierzęta miały gniazda w niewidzialnych z poza gałęzi dziuplach.
Myśliwy rozpoczął od tego, że rozstawił potrzaski, tak zwane „stępice“, i pułapki, czyli „nasadki“.
Dla użycia ich musiał zdobyć zająca i kilka drobnych ptaszków.
Potrzebował skórki zająca, aby owinąć w nią ręce, któremi stawiał swoje przyrządy łowieckie. Soból bowiem ma ostre powonienie i mógłby odrazu zwęszyć podstęp człowieka.
Marusz brał „stępice“; przywiązywał do drzewa, roztwierał ich stalowe chwytki i kładł zabitego gila na sprężynę, zamykającą obręcze przy naciśnięciu.
Inne pułapki robił sam.
Brał ciężki kloc drzewa; jeden jego koniec podnosił i opierał na kilku cienkich patyczkach. Pod klocem leżał gil lub sójka. Soból, chcąc się dostać do ptaka, musiał prze-