miast oglądać ślady i, powróciwszy, oznajmili, że był to niezawodnie Sojot, i że w pobliżu wykryli liczne ślady stad. Prawdopodobnie był to jakiś pastuch, zwabiony ogniami naszego obozu.
Wczesnym rankiem kilku jeźdźców sojockich zbliżyło się do nas.
— Ułan (czerwoni)? — zapytał jeden z nich.
— Nie! — rozległy się protestujące głosy.
— Cagan (biali)? — nastąpiło nowe pytanie.
— Tak, tak! — zawołał Tatar — wszyscy biali!
— Mende, mende! — z radością w głosie zaczęli pozdrawiać nas tubylcy i opowiedzieli nam o bardzo ważnych dla nas zdarzeniach.
Czerwoni partyzanci, którzy szli od strony Tannu-Ołu, obsadzili swemi posterunkami cały grzbiet graniczny, gdzie chwytali Rosjan i Sojotów, uchodzących wraz z bydłem do Mongolji. Przejście przez Tannu-Ołu, jak twierdzili Sojoci, zostało zamknięte. Pozostawała jedyna droga: odrazu zawrócić na południowy wschód, przeciąć błotnistą dolinę Biuret-Ho i wyjść na południowy brzeg jeziora Kosogoł, leżącego już w granicach Mongolji.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.