Gdy o tem oznajmiłem swoim towarzyszom podróży, wszyscy się zgodzili na mój projekt.
Po obfitem śniadaniu, składającem się z tłustej zupy, mięsa, sucharów i herbaty, wyruszyliśmy w drogę.
Około drugiej popołudniu przed nami zaczęły wyrastać góry. Zbliżaliśmy się do północno-wschodnich odnóg Tannu-Ołu, za któremi leżała dolina rzeki Biuret-Ho.
W dolinie pomiędzy górami spotkaliśmy wielkie stado byków i jaków tybetańskich, które dziesięciu konnych Sojotów pośpiesznie gnało na zachód. Pastuchowie opowiedzieli nam, że „nojon“ (książę) Todżi kazał im przeprowadzić należące do niego bydło doliną Biuret-Ho do północnej Mongolji, obawiając się partyzantów i oddziałów regularnych wojsk sowieckich, coraz częściej przedzierających się do Urianchaju i grasujących bezprawnie i bezkarnie. Pastuchowie natychmiast wyruszyli, lecz w drodze dowiedzieli się od myśliwych, że i ta część odnogi Tannu-Ołu jest już zajęta przez bolszewików. Musieli więc powrócić i teraz usiłowali przejść ze stadem nad rzekę Kemczyk, przecinając kraj cały ze wschodu na zachód.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/105
Ta strona została uwierzytelniona.