Biuret-Ho przynieśli nam tę smutną wiadomość do Urgi, gdzie spędziliśmy najbardziej porywające wyobraźnię dni w obozie chana mongolskiego, „krwawego“ barona, generała Ungern von Sternberga, i w pałacu żywego boga, siedzącego na tronie Wielkiego Dżengiz-Chana.
Moja grupa złożona z osiemnastu doskonale uzbrojonych jeźdźców i z pięciu koni ciężarowych, posuwała się doliną Biuret-Ho na wschód, tonąc w błotach, brnąc przez niezliczone grząskie potoki i rzeki, kostniejąc z zimna przy ostrych wiatrach północnych i moknąc do nitki pod często padającym mokrym śniegiem.
Uparcie dążyliśmy na wschód do południowego brzegu jeziora Kosogoł.
Prowadził nasz Tatar umiejętnie i dobrze, chociaż drogę łatwo było znaleźć, gdyż pędzone do Mongolji bydło i konie z Urianchaju wszędzie pozostawiły ślady. Nieraz znajdywaliśmy ogniska, przy których spędzali zimne noce pastuchy, strzegący stad.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.