mordu i grabieży. Uchodzili ze swemi stadami, z dobytkiem i rodzinami na południe pod Tannu-Ołu, dążąc do ziemi „nojonów“ (książąt) Soldżaku i Kemczyku. Wschodni szlak tego wychodźtwa ciągnął się doliną Biuret-Ho. Prawie codzień spotykaliśmy rodziny sojockie, uciekające od partyzantów konno i na wielbłądach, wiozące swój majątek na „arbach“ (dwukołowych ciężkich wozach), które ciągnęły bawoły lub jaki. Na pastwiskach górskich pasły się uprowadzane stada i tabuny koni. W miejscach nieuczęszczanych dotychczas, widniały ślady sojockich biwaków. Szybko zdążaliśmy na wschód, jadąc ścieżką, wijącą się brzegiem Biuret-Ho; po dwóch dniach zaczęliśmy się wspinać na szczyt wysokiego łańcucha górskiego, oddzielającego dolinę Biuret-Ho od rzeki Hargi, pozostawiając wtyle Sojotów, powoli dążących ze stadami i „arbami“.
Przejście przez te góry było bardzo strome i obfitowało w leżące na ścieżce olbrzymie, obalone uderzeniem pioruna lub porywem wichru modrzewie oraz w bagna, co w bardzo przykry sposób przeszkadzało naszemu przejściu przez przełęcz. Nieraz byliśmy zmuszeni w ciągu
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.