Obiecałem uczynić wszystko co będzie w mojej mocy, i prosiłem księżnę o pokazanie mi chorych oczu. Stwierdziłem zwykłe zapalenie błony śluzowej powiek, którego dostała od ogólnego brudu i dymu ogniska w jurcie, od czego nie są wolni nawet księżęta Sojotów.
Po rozkulbaczeniu koni, przystąpiłem do czynności eskulapa.
Starannie przemyłem ropiące się oczy wodą z mydłem i z kwasem bornym, a później wpuściłem trochę kropli cynkowych, poradziwszy pacjentce leżeć kilka minut z zamkniętemi oczyma i z zimnym okładem na powiekach. Obiecałem wieczorem wstąpić i powtórzyć leczenie.
— Proszę ta-lamę, bardzo proszę wyleczyć mnie! — zwróciła się do mnie księżna z gorącą prośbą w głosie. — Niech ta-lama nie porzuca nas aż wyleczy! Damy baranów, mleka i mąki, ile zażądacie, tylko niech ta-lama wyleczy! Teraz często płaczę... Miałam prześliczne oczy, i mój mąż, nojon, zawsze powtarzał, że one płoną, jak gwiazdy na niebie. Teraz stały się czerwone. Ja tego nie przeżyję!
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.