leżało z przestrzelonemi głowami. Na zmykającego bolszewika wpadł jeden z parobków i zaczął go dusić. Zawiązała się walka. Bolszewik wołał na pomoc swoich towarzyszy, lecz ci leżeli w rowie za drogą o 300—400 kroków od osady i strzelali do atakujących Tatarów.
Kilku żołnierzy jednak posłyszało wołanie i natychmiast ruszyło w stronę domu, lecz w tej chwili rozległy się prawidłowe salwy parobków z poza płotów osady. Strzelano, jak na manewrach, z zimną krwią i celnie. Pięciu czerwonych pozostało bez ruchu przy drodze, reszta ukryła się w rowie.
Tatarzy strzelali gęsto i atakowali bardzo energicznie. Do domu i na dziedziniec osady zaczęły zalatywać kule. Wkrótce zobaczyliśmy czerwonych, którzy na kolanach posuwali się rowem w stronę lasu, gdzie pozostawili konie. Echa strzałów zaczęły się stopniowo oddalać.
Przez polany leśne i przez las szybko mknęli Tatarzy, ścigając przeciwnika.
Na Sejbi odpoczywaliśmy dwa dni.
Zwiedzając bardzo malownicze okolice na brzegach wartkiej rzeki, pokrytej białą pianą,
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.