i trzy ręczne granaty. Należały one do bogatego Tatara, mającego za przewodnika Kałmuka, wraz z którym przedzierał się do swoich stadnin, wysłanych jeszcze w lecie w okolice mongolskiego miasta, Kobdo.
Opowiedziałem o celu mojej podróży i o moim zamiarze dotarcia przez Mongolję i Chiny do jakiegoś portu na Pacyfiku. Oficerowie i szeregowcy zaczęli usilnie mię prosić, abym ich wziął ze sobą. Nie biorąc na siebie żadnej odpowiedzialności, obiecując natomiast podzielić się wszystkiem, co posiadam, i nie porzucić w żadnej przygodzie, zgodziłem się na ich prośby. Obóz zaczął szykować się do pochodu.
Nasz wywiad doniósł nam, że w pobliżu domu kolonisty, który mógł przewieźć nas na przeciwległy brzeg Małego Jeniseju, partyzantów nie zauważono. Natychmiast ruszyliśmy naprzód, aby czem prędzej minąć niebezpieczny pas Jeniseju i znowu zanurzyć się w lasy.
Padał gęsty śnieg, natychmiast topniejący. Lecz wkrótce zerwał się zimny wiatr północny. Zaczęła się zamieć, ziemia szybko zamarzała, i na powierzchni potoków górskich utworzyła się dość gruba warstwa lodu, na którym ślizgały
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.