skie, gdzie, niemal widzialny, błąka się ponuro-szkarłatny cień Szatana.
Dymitr powrócił do Mureń po wojnie z Niemcami i zastał Tatjanę bardzo zmienioną. Ucieszyła się na jego widok, otoczyła go zwykłą opieką i ciepłem domowem, lecz zwykła wesołość jej prysnęła. Nocami często wzdychała i płakała pokryjomu, a bladła z dnia na dzień. Od chińskich kupców dowiedział się, że gościł u Tatjany przejezdny kupiec z Rosji, spędził kilka dni i odjechał. Podejrzenie i zazdrość ogarnęły Dymitra i coraz bardziej dręczyły go...
— Ratuj nas, ratuj! — błagał, chwytając mnie za rękę.
Jak mogłem poradzić na ból jego?
Zwykła historja, codzienna, prosta i ordynarna — tak myślałem, lecz naraz stanęły przede mną, jak żywe, piękne, uduchowione oczy tęsknej kobiety i jej mieniąca się od wzruszeń surowa twarz.
Obiecałem pomyśleć nad sprawą.
Gdy powróciłem do domu, a Dymitr był jeszcze zajęty przy naszych wierzchowcach, Tatjana rzuciła się ku mnie i, kurczowo ściskając ręce, zapytała:
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.