potargane włosy, chudą twarz i barczyste, chociaż wynędzniałe ciało. Był ubrany w rozerwany kożuch, w dobre buty i miał za pasem rewolwer.
Nie schodząc z konia, zdyszanym, lecz tubalnym i radosnym głosem wykrzyknął:
— Urga wzięta przez nas i „Dziańdziunia“ (Dziań-Dziuń, wielki generał-głównodowodzący) „barona“. Bogdo-Gegeni został ogłoszony cesarzem Mongołów! W Urdze wyrzynają Chińczyków i rabują kupców chińskich! Mongołowie, mordujcie naszych wrogów — Chińczyków i rozbijajcie sklepy! Dość naszych cierpień! Precz z chińskimi katami!
Odpowiedział mu wzburzony pomruk tłumu. Mongołowie otoczyli jeźdźca i zaczęli go wypytywać o szczegóły. Natychmiast zawiadomiono o nim władze, które, zbadawszy go, zaczęły robić jakieś przygotowania.
Gubernator chiński zażądał aresztowania agitatora, lecz książę Czułtun-Bejle sprzeciwił się temu stanowczo. Wan-Dzao-Dziuń więcej nie nalegał, z czego już można było wywnioskować, że Chińczycy musieli otrzymać wiadomości, potwierdzające słowa Mongoła.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.