„gamini“ otrzymali podobno wskazówki z Jamynia, w jaki sposób bezkarnie mogą dokonać pogromu w Uliasutaju. Wan-Dzao-Dziuń zrobił wszystko, co było możliwe, aby rozbroić oddział rosyjski, zarządziwszy nagłą rewizję w domach Rosjan i rekwirując wszelką broń. Lecz dowódca oddziału był dostatecznie przezorny i arsenał swój ukrył poza miastem w „choszunie“ jednego z kolonistów.
Wobec nowych wypadków oddział stale był w pogotowiu, i zaczęły się ożywione stosunki pomiędzy oficerami a władzami mongolskiemi w kwestji wspólnej obrony.
Młody Chińczyk, syn kucharza p. Szymanowskiego, doniósł, że tego dnia ma się odbyć na jednym z „nogan-choszunów“ decydująca narada gaminów i kuli co do planu i terminu pogromu. Postanowiliśmy osobiście uczynić szczegółowy wywiad; w tym celu, zabrawszy ze sobą młodego Chińczyka, jako tłumacza, wspólnie z agronomem, oraz z jednym z oficerów rosyjskich wyszedłem z domu, mając przy sobie ukryte pod kożuchami rewolwery. Nie udało się nam wyjść za miasto zwykłą drogą, gdyż Uliasutaj był już otoczony wartami „gaminów“.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.