Był to mały notatnik ze zapisanemi w nich receptami chemicznemi oraz statystyką ekonomiczną.
Poco wziąłem ze sobą takie dziwne dla przymusowego podróżnika materjały naukowe?
Wierzyłem w swoją szczęśliwą gwiazdę i byłem przekonany, że dobrnę do jakiegoś cywilizowanego miasta. Nie wątpiłem, że zjawię się tam goły, jak święty turecki, i będę zmuszony zarabiać na życie. Jako chemik, zaopatrzyłem się w niezawodne przepisy, które mogłem zastosować w przemyśle; pamiętałem, że od jedenastego roku życia czułem pociąg do fachu literackiego. Zabrałem więc ze sobą dane statystyczne; przydałyby się, gdybym zaczął pisywać artykuły do dzienników.
W tym notatniku, pomiędzy linjami formuł i kolumnami cyfr zapisywałem dziennik swojej podróży od Krasnojarska aż do dnia przybycia do Uliasutaju.
Napisałem kilka artykułów o mojej włóczędze i posłałem do Szanchaju do redakcyj pism angielskich i rosyjskich, bo kilka numerów ich z lat ubiegłych znalazłem w czytelni dawnego konsulatu rosyjskiego.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.