Weszliśmy do pokoju jadalnego, gdzie przy stole siedziało kilka osób: pomocnik Kanina, wysoki, chudy blondyn, mówiący dziwnie szybko i robiący wrażenie człowieka stale wylękłego; żona Kanina, młoda kobieta z dziwnie przerażonemi oczyma i z twarzą konwulsyjnie skurczoną; dziewczyna lat około 15 z krótko ostrzyżonemi włosami, ubrana po męsku, i dwóch małych synków gospodarza. Nastąpiła ogólna znajomość. Za Kaninem wszedł i nieznajomy. Nazywano go Gorochowym; powiedział, że był kolonistą z Samgałtaju, skąd przybył wraz z krótkowłosą dziewczyną, swoją siostrą. Żona Kanina patrzyła na nas z przerażeniem i milczała, widocznie czując się bardzo źle w naszej obecności.
Kanin opowiedział nam o swem trudnem życiu od czasu zburzenia telegrafu i zawieszenia przez władze bolszewickie wypłaty pensji. Zmuszony był przeto trudnić się różnemi komisami, polecanemi mu przez kolonistów rosyjskich z Kathylu i Uliasutaju.
Gorochow, który jechał w sprawach handlowych do Khathylu, wyraził chęć przyłączenia się wraz z siostrą do naszej karawany.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.