nani przez Teternikowych Mongołowie oznajmili stanowczo ciemięzcom-Chińczykom, że nie wyrzucą nas z obwodu klasztornego, gdyż, jak mówili:
— Są to dobrzy biali ludzie, a śród nich dwóch nie-Rosjan, ludzi z ziemi „Porando“...
W kilka miesięcy później przekonałem się, że imię polskie jest znane w Mongolji — spuściźnie groźnego Dżengiza-Temudżyna i że Polskę nazywają „Porando“, co jest, być może, zepsutem słowem angielskiem „Poland“.
Mieszkaliśmy więc w gościnnym domu nowych przyjaciół, spędzając z nimi całe dnie i prowadząc nieskończenie długie rozmowy na różne tematy, wyczuwając w gospodarzach potrzebę obcowania z kulturalnymi ludźmi.
Nie mogę nie zaznaczyć tu tej interesującej cechy ludzkiej — szukania zapomnienia się w myślach o rzeczach ideowych, abstrakcyjnych, nie mających nic wspólnego z walką życiową.
Obserwowałem to w różnych miejscach za czasów bolszewickich w Rosji, a później podczas mojej podróży przez serce Azji w warunkach nader ciężkich.
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.