Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 03 - Krwawy generał.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziś wielki dzień! — oznajmił mi pewnego wieczora Bogdo. — Dzień zwycięstwa buddyzmu nad wszystkiemi innemi wyznaniami! W tym dniu przed ośmiu wiekami wielki chan Kubłaj zawezwał do siebie kapłanów wszelkich wyznań i rozkazał im opowiadać, w co i jak każdy z nich wierzy. Wszyscy wychwalali swoich bogów i swoich najwyższych kapłanów. Wśród kapłanów zaczął się spór. Tylko jeden milczał. Wreszcie pobłażliwie się uśmiechnął i rzekł:
— Wielki Bogdo-chanie, panie i władco! Rozkaż każdemu z nich uczynić cud i dowieść siły swoich bogów. Później wybierz sam boga najpotężniejszego!
Kubłaj-Chan zgodził się na jego radę i wydał kapłanom rozkaz wykonania cudu; lecz wszyscy stali zmieszani i nikt nie ruszył się z miejsca.
— Teraz — rzekł nachmurzony chan do milczącego lamy — musisz uczynić cud ty, nieproszony doradco! Pokaż potęgę swych bogów!...
Lama długo i uporczywie wpatrywał się w oczy chana, później objął wzrokiem wszystkich obecnych i wyciągnął rękę. W tej chwili złoty kubek chana oderwał się od stołu, a ręka niewidzialna przycisnęła go do ust Kubłaja, który uczuł smak rozkosznego, orzeźwiającego napoju. Wszyscy oniemieli, a wielki Kubłaj,