zostawił on nam w spuściźnie sygnet Dżengiza, kubek z czaszki tajemniczego, czarnego cudotwórcy z nieznanej ziemi. Z tego kubka pił wodę 1600 lat temu król Tybetu, cnotliwy, surowy Srongtsan. Pierwszy „Żywy Buddha“ sprowadził do Mongolji kamienny posąg Buddhy, który był przywieziony z Deli do Tybetu przez założyciela „żółtej wiary“, Paspę...
Bogdo klasnął w dłonie; wówczas jeden z lamów wyjął z czerwonej chustki duży klucz srebrny i otworzył stojącą na stole szkatułę z pieczęciami. Starzec opuścił rękę i wyjął pudełko z kości, w którem przechowywano wielki sygnet złoty z czarną emalją, oraz z dużym rubinem z wyrżniętym w nim znakiem swastyki.
— Ten pierścień był zawsze na prawej ręce Dżengiza, a później Kubłaj-Chana — objaśnił Bogdo.
Gdy zamknięto szkatułę, „Żywy Buddha“ rozkazał jednemu z marambów[1] opowiedzieć mi o „czarnym kamieniu“, największej relikwji lamaickiej, o której często wspominają lamowie przy nabożeństwach zimowych. „Maramba“ głosem wyuczonym zaczął szybko recytować:
— Gdy odważny Guszy-Chan, wódz Oletów, skończył wojnę z „czerwonemi kołpakami“
- ↑ Maramba — uczony teolog lamaicki.