Opisywałem już pierwszą wizytę u Bogdo-Chana, gdy po modłach w swojej kaplicy, gdzie miał prorocze widzenie, kazał sekretarzom w mojej obecności zapisywać swoje słowa.
„Modliłem się i zobaczyłem rzeczy, skryte przed oczyma ludzkiemi. Przed sobą ujrzałem wielką równinę, z górami na horyzoncie. Równiną tą szedł stary lama z koszem, pełnym zwyczajnych kamieni. Starzec z trudem się posuwał, gdyż był chory, słaby i znużony. Z północy, z poza gór zjawił się jeździec na białym rumaku, ubrany w białe szaty. Zbliżył się do starca i rzekł:
— Daj mi twój kosz, pomogę ci donieść go do klasztoru.
Lama podał mu ciężki kosz, lecz jeździec nie mógł podnieść go na wysokość siodła. Starzec smutnie poszedł swoją drogą, uginając się pod ciężarem kamieni. Wówczas od północy
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 03 - Krwawy generał.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.
XVI.
WIDZENIE „ŻYWEGO BUDDHY“
W DNIU 17 MAJA 1921 r.