Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

strasznych opowiadań o tych jadowitych płazach.
— Stój i nie ruszaj się! — szepnął rozkazująco. — Nie ruszaj się, bo zginiesz!...
Okularnik tymczasem rozdął szyję i już się prężył, gotowy do skoku.
Nie zdążył jednak, bo w powietrzu gwizdnęła trzcina i ugodziła go w sztywny grzbiet.
Okularnik wyciągnął się na trawie; ostatnim wysiłkiem bijąc ogonem o ziemię.
Amra trzciną przycisnął mu głowę i dobił.
— „Trzynta negu“!... — szepnął drżącym ze wzruszenia głosem. — Żmija śmierci...
— „Trzynta negu“! — powtórzył Nassur. — Czytał nam o niej nauczyciel. Kły jej posiadają śmiertelną truciznę.. Amra! Uratowałeś mi życie...
Chłopak milczał, z radością patrząc na przyjaciela.
— Gdy będę maharadżą, uczynię