Snycerz struchlał i, nadrabiając miną, odparł napozór obojętnie:
— Hej, to chyba pomyłka! Skądżeby znowu pisał do mnie sam maharadża?!
Daltra przekonał go jednak, że list, pisany jest do niego — Warory, syna Bauli, i zaproponował mu uprzejmie odczytanie dostarczonego pisma.
Wszystko się wkrótce wyjaśniło.
Kancelarja władcy zawiadomiła Warorę, że maharadża postanowił zaopiekować się losem jego syna — Amry i nabyć należącego do rodziny słonia Birarę.
Gdy listonosz wymienił tak wielką sumę rupij, że snycerz nie mógł nawet ogarnąć jej swym rozumem, wystraszona Soncza szepnęła:
— Czy moglibyśmy za te pieniądze zbudować nową chatę i kupić krowę?
Daltra parsknął śmiechem i zawołał:
— Zbudujecie sobie piękny dom murowany, kupicie duże pole, ogród
Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.