Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

i bodaj pięć krów! Ale nie przerywajcie mi, bo nie skończyłem jeszcze czytania.
Wieśniacy dowiedzieli się, że Amra miał szczęście podobać się królewiczowi, z którym razem wyjedzie wkrótce na naukę do Londynu, lecz, zanim opuści kraj, odwiedzi jeszcze przedtem rodziców.
Posłyszawszy o tem, Soncza zapłakała, a małe Hubli i Radżori skakać zaczęły z radości i wołać:
— Amra przyjedzie! Amra przywiezie nam pudełko karmelków...
Listonosz, włożywszy list do koperty, podał go Warorze i, kłaniając mu się, rzekł poważnym głosem:
— Syn wasz wygrał wielki los na loterji! O! Widzę, że ten chłopak w czepku się urodził!
Od wizyty jednookiego Daltry minął tydzień.
Pewnego dnia przed zachodem słońca, gdy Soncza z dziewczynkami myły