Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

nie będę... Szkoda byłoby nauki dla takiej roboty!
Nietylko dziewczynka, lecz nawet rodzice nie zrozumieli tych słów chłopaka.
Ciemni, nieuczeni prostacy nie wiedzieli, jaką potęgę i bogactwo przynosi wiedza.
Kiwali tylko głowami i wzdychali.
Tajemnicze, niezrozumiałe słowa syna i brata przerażały ich.
Amra spędził trzy dni w rodzicielskim domu.
Żegnany łzami i błogosławieństwem odjechał na długo.
W sercach rodziców zagnieździła się trująca trwoga.
— Czy powróci do nas Amra? — westchnęła z goryczą zapłakana Soncza.
— O, Amra powróci pięknie ubrany i potężny, jak biały sahib! — zawołała z głębokiem przekonaniem w głosie czupurna, śmiała Radżori.