Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

— Birara! Birara! Biedny, dobry, miły staruszku mój! Co się z tobą dzieje, wierny przyjacielu?
Zwolnił chłopaka i przytulił do piersi Nassura; zajrzawszy mu w oczy, zrozumiał, że królewicz płacze, więc dmuchał na niego, jakgdyby pragnął osuszyć te łzy, płynące z serca.
Siły w sposób cudowny powróciły mu; a wraz z niemi — radość i beztroska.
Birara zabawnie dreptał na miejscu, tupał i, wywijając ogonem i trąbą, i jakgdyby przez mgłę, patrzał na nich, trząsł szerokim łbem i pochrząkiwał radośnie.
Wsadził sobie chłopaków na grzbiet i, wesoło trąbiąc, ruszył ku wąwozowi.
Gdy usiedli pod skałą, na dawnem miejscu, Birara stanął naprzeciwko a z małych jego oczek płynęły łzy bezmiernego szczęścia.
Wkrótce zmusił swych przyjaciół wstać i obejść cały wąwóz, aż do bagienka, gdzie Nassur spotkał się z oku-