Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.

ny, ponury odyniec o czarnej, zjeżonej na karku szczecinie, błyskający bielą ostrych, krzywych szabel i ogniem wściekłych ślepi.
Nikt nie może przewidzieć wyniku tej walki. Przeciwnicy bowiem posiadają równe siły i jednakowe zacięcie bojowe.
Tę to dżunglę osaczył podwójnem kołem ludzi, sieciami i sznurami wielki Łowczy Tasfina.
Wsławił się on sztuką urządzania polowań, które słynęły w całym Hindostanie.
Ukryte w kniei zwierzęta oddawna zwęszyły wielką ilość ludzi, lecz zapóźno wyczuły groźne niebezpieczeństwo.
Gdy zamierzały wyrwać się z ostępu, napotkały już wszędzie zastawy, zagrody lub wzbudzające w nich strach chorągiewki, powiewające na przeciągniętych sznurach.
Zwierzęta powracały więc w głąb dżungli i miotały się bezradnie.