miał wkońcu, że odtąd ma pozostać w bambusowej zagrodzie, gdzie przynoszono mu świeżą paszę, banany, mangi i wiązanki trzciny cukrowej.
Cieszyło go, że, jak zwykle, mógł chodzić codziennie do rzeki i kąpać się razem z Amrą, prychając i polewając się wodą.
Czuł się teraz znacznie silniejszym i weselszym.
Po południu wsadzał sobie na grzbiet Amrę i dziewczynki.
Wychodzili poza wioskę i zapuszczali się do dżungli.
Birara zrywał tam młode gałązki i drzemał w cieniu drzew.
Dzieci bawiły się wesoło. Gdy znużone siadały koło Birary, Amra opowiadał siostrzyczkom o życiu w pałacu królewskim, a stary słoń przez sen pomrukiwał znacząco i kiwał głową.
Być może, że rozumiał słowa chłopaka i potwierdzał je, gdyż i sam cośniecoś wiedział już i doświadczył z tego życia w stolicy Satpury.
Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/266
Ta strona została uwierzytelniona.